To
już 50 lat od tragicznego marca 1968 roku. Niektórzy traumę tamtych wydarzeń
nosząw sobie cały czas.
W
moim inteligenckim domu na codzień wspominało się o przedwojennych sąsiadów, przyjaciół, dalszych kuzynów , kolegów
muzyków mojego dziadka (grał przed Wojną w Filharmonii Warszawskiej i w Orkiestrze
Polskiego Radia) polskich Żydach lub Polakach pochodzenia żydowskiego.
Rozmawiało sie o nich zwyczajnie, ze smutkiem wspominając odejście wielu z nich
związane z holokaustem. Niewielu ich przeżyło. Filharmonicy, tuż przed wojną, w
samą porę, wyjechali do Palestyny. Powstały po nich
wspomnienia , opowieści, żarty i dowcipy. Również kilka karykatur muzyków, rysowanych
przez kolegę dziadka, Ellego Kochańskiego, wiolonczelistę.
O
tych ludziach się opowiadało tak jak o wszystkich innych znajomych, przyjaciołach,
czy członkach rodziny, ale nigdy nie mówiło się o ich pochodzeniu bo nieważne
było pochodzenie. Zwracało się uwagę na kulturę, obycie. Czasem informacyjnie
wspominało się że ktoś był lekarzem, muzykiem
a ktoś inny prawnikiem.
Tak
było po wojnie. Niektórzy potem sie odnaleźli i przez lata byli z moją rodziną w
kontakcie. Na przykład koleżanka szkolna mojej mamy, którą całe życie nazywałam „ciocią Oleńką”. Wojnę
wraz z rodzicami i siostrą przeżyła na Kresach. Po wojnie skończyła studia,
potem wyjechała z Polski i nigdy nie odważyła się tutaj przyjechać.
Znane
mi drzewo genealogiczne mojej rodziny sięga XVI wieku. Moja polska krew
zmieszana jest z krwią irlandzką, rosyjską, niemiecką, zaprawiona krwią
żydowską i kto tam jeszcze wie jaką. Nie wiem kto dogonił moje babki, prababki
i prapraprababki. Nigdy nie wiadomo. Nie będę nic udowadniała "z całą
pewnością" bo zbytnia pewność siebie prowadzi do niechybnej zguby. Jestem
więc jakąś mieszanką różnych krwi i mixem genów. Jestem z tego bardzo dumna bo
to wszystko składa się na mój wygląd i na moją umysłowość.
Wydarzenia
marcowe dla mnie, wówczas studentki II roku Uniwersytetu Warszawskiego córki i
wnuczki Powstańców były prawdziwym szokiem. Owszem miałam koleżanki i
przyjaciółki w liceum czy na studiach, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby
dociekać skąd pochodzą ich rodzice czy dziadkowie czy jakiego są wyznania.
Razem chodziłyśmy na prywatki, do kina, na spacery, razem trzęsłyśmy się przed
klasówkami czy kolokwiami. Ja niektórym zazdrościłam
burzy czarnych, kręconych włosów, a one moich prostych, brązowych. Nagle
zaczęto w nas wmawiać że mamy ich nielubić, nie spotykać się z nimi bo są obcym
elementem, który należy wygonić z Polski. Przecież moje koleżanki nawet nie
znały ani hebrajskiego ani jidish i nagle im powiedziano, że nie są Polkami
tylko Żydówkami. Kimś gorszym, kimś nieporządanym... Mieszkania niektórych z
dnia na dzień pustoszały, telefony przestały odpowiadać...
O
holokauście opowiadano mi w domu zawsze. Także o tym, że pomagano dzieciom wymykającym
się z Getta po jedzenie, że znajomym coś przemycano w miarę możliwości,
przeważnie leki.
Kiedy
dorosłam postanowiłam sobie, że w hołdzie dla znanych i nieznanych ludzi, którzy
stracili życie w holokauście będę czytała różne wspomnienia z tym zwiazane
żeby, podarować zmarłym trochę serdecznych myśli. Jeżeli gdzieś tam są ...
Lubię
muzykę żydowską, literaturę, obchodzę i święta katolickie i żydowskie , palę
często świece... bo święta moich przyjaciół są moimi świętami. Obchodzę też ich
święta z moimi sąsiadkami Ukrainkami. Dlaczego nie ?
Niestety co
jakiś czas w Polsce rozbudzana jest fala antysemityzmu co jest przerażające. Najciekawsze
jest to, że antysemitami są często głęboko wierzący i praktykujący katolicy,
którzy modlą się codziennie do samych Żydów na czele z Jezusem. Niestety przy
okazji są po prostu durniami ! Wobec kolejnej fali antysemityzmu mogę być żydówką
jak moi przyjaciele! Wcale nie będę się czuła gorsza. Wprost przeciwnie !
Przyczepianie się do pochodzenia
żydowskiego jest dla mnie wstrętne ponad miarę ! Chwalimy się poetami,
malarzami, pisarzami, aktorami, dziennikarzami, muzykami, naukowcami, lekarzami
. Ogromna ilość ma pochodzenie żydowskie. Kto nie płącze czytajac poezje
Juliana Tuwima czy Bolesława Leśmiana? Kto się nie śmieje czytujac dzieciom
wiersze Jana Brzechwy czy Juliana Tuwima? Kto nie zachwyca się ksiażeczkami o
Kubusiu Puchatku tłumaczonymi prze siostrę Juliana, Irenę Tuwim? Kto nie lubi
poezji Antoniego Słonimskiego? Czy wiecie jakie tłumy odwiedzały wystawę obrazów
Gierymskiego !?
Równie
dobrze któregoś dnia można tłuc wyrzucać z Polski wszystkich ostrzyżonych do
gołej skóry, niebieskookich lub zielonookich, a może wszystkich wytatuowanych?
Jak każdego
roku, 19 kwietnia, razem z wieloma
innymi osobami, także z moim synem, będę brała, po raz kolejny, udział w akcji „Żonkile”,
upamiętniającej datę wybuchu Powstania w Getcie warszawskim.
Wiem, że Marek Edelman, jeden z
powstańców, lekarz, w każdą rocznicę wybuchu tego powstania składał bukiet
żonkili pod pomnikiem Bohaterów Getta Warszawskiego. Kilka dni temu
przyjaciele opowiedzieli mi, dlaczego Marek Edelman zawsze przynosił pod pomnik
właśnie żonkile. Otóż współpracująca w Getcie z Markiem Edelmanem lekarka o
imieniu Alina, rzuciła bukiet żonkili, które otrzymała od kogoś z okazji swoich
urodzin, na ciało zastrzelonego chłopca, małego skrzypka wirtuoza. Bardzo
wzruszająca historia.
Akcja, jak
co roku jest reklamowana w mediach, więc ludzie przeważnie wiedzą o co chodzi.
Przechodnie w różnym wieku biorą chętnie od nas żonkile, niektórzy uśmiechają
się, dziękują. Inni robią srogie miny i do nich nie żeby się nie narazić na
niepotrzebne nieprzyjemności. Szkoda, ale cóż….
Dwa lata temu podeszłam do starszego pana, z wyglądu
inteligenta, pewnie pamiętającego wojnę. Myślę, że to był jednak przebieraniec,
udający inteligenta. Powiedziałam, że to kwiat upamiętniający rocznicę wybuchu
Powstania w Getcie. Na co pan oświadczył, że gdyby ten kwiat był na pamiątkę
Powstania Warszawskiego to by go przyjął ale tak to nie przyjmie.
Jakie to smutne, że osoby, z wyglądu
zdawałoby się na tak zwanym „poziomie” tak łatwo szufladkują ludzi.
Owszem, mawiało się o arystokratach, ze mają „błękitną krew” ale to było tylko
powiedzenie. Zawsze myślałam, że krew zawsze ma kolor czerwony, niezależnie od
tego, kto krwawi. Żydzi w Getcie porwali się do czynu zbrojnego z góry
skazanego na klęskę, jeszcze bardziej niż Powstanie Warszawskie. Tak jak inni, nie
chcieli umierać bez walki. Zresztą wielu Żydów walczyło w różnych czasach w
polskim wojsku. Niektórzy z nich, po upadku Powstania w Getcie i brali
też udział w Powstaniu Warszawskim bo chociaż byli Żydami to jednak przede
wszystkim czuli się Polakami. Niestety wielu „prawdziwych” Polaków pierwszego
sortu nadal jest przekonana, że tylko polska krew przelana w Powstaniu
Warszawskim ma kolor czerwony i tylko Ci, co ją przelewali zasługują na
uczczenie ich pamięci.
Maki są czerwone, żonkile żółte a krew
zawsze czerwona !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz